Witaj,
jestem Valerie, a to moja historia. Historia wielkiej, nie do końca
spełnionej miłości, zakrawawionej siekiery i flaków na żyrandolu.
Jestem mordeczynią. Przed chwilą skończyłam mordować Armanda- mężczyznę, którego, nawiasem mówiąc
, kochałam jak wariatka,
nieprzytomnie, bez jakiejkolwiek chwili wytchnienia. Teraz spalę
jego zwłoki i będę się modlić, by mnie nie złapali, ale wiem,
że próżny mój trud.
Pójdę
za to siedzieć.
Gdybym
miała dobrego adwokata... Niestety, Armando był jedynym prawnikiem,
jakiego dane mi było poznać. A teraz jego flaki dyndają się na
moim żyrandolu. Straciłam cierpliwość do tej sieroty, uwierz mi,
że to nie był dobry kandydat na cokolwiek, o byciu mężem już nie
mówiąc. Jak on mnie wkurwiał! Dziś wrócił do mnie po prawie
miesięcznej nieobecności i zaczął się tłumaczyć że był
chory, słaby, nieszczęśliwy i potrzebował czasu. Przebąkiwał
coś o zapaleniu płuc. Tak, ja widziałam to zapalenie płuc z
którym leżał miesiąc w łóżku. Ma na imię Roksana, to młoda
nauczycielka literatury, pyskate i wredne stworzenie.
Na
nią też przyjdzie czas.
I
na rodzinę Armanda. Jego dwie siostry, ojca, matkę, babcię, kuzyna, nawet
na królika.
Wszyscy
zapłacą za mój ból.
0 komentarze:
Prześlij komentarz